czwartek, 17 października 2013

Rozdział II

Niniejszym poniższy rozdział dedykuję Onee-san i Ewci-chan, za ich osobowość i świetne blogowanie. :*
_______________________________________________________________________________

        Sasuke szedł nieco przed różowowłosą, jakoś dziwnie trzymał dystans. W sumie jak to już Sasuke, prawda? Otwierał po kolei drzwi i zaglądał do pomieszczeń. W końcu stanął między futrynami jednych z nich. Za ta minę można by oddać wszystko. Sakura nie wiedziała co się dzieje, więc podeszła do bruneta, stanęła za jego plecami, położyła dłoń na ramieniu  i wspięła się na palcach, by móc zobaczyć na co tak właściwie patrzy. Duży pokój w ciemnych kolorach. Mniej więcej na środku stało ogromne łóżko. W całym pokoju niewyobrażalny burdel. No i jeszcze nie zapomnę dodać, że na łóżku... no... ktoś się świetnie bawił. 

- Chodź do swojego liska! - WTF!? Liska? Serio? LISKA?! Ehhh ten Naruto... widać, że dziewczyna miała przesrane. Jęczała i śmiała się na przemian, jakby zaraz miała wyzionąć ducha. Chyba się jeszcze nie skapnęli. 
- E, "lisku"!!! Może byś przerwał kopulacje i ruszył dupsko zasalutować szefowi kurwa!? - mina blondyna również była bezcenna. Zaraz zaczął zasłaniać swoim ciałem ciemnowłosą dziewczynę "siedzącą" obok niego. Była mocno zarumieniona. Teraz to się musiała czuć... jaka wtopa. Sakura zakryła usta ręką by powstrzymać śmiech. Zachichotała cicho i słodko schowała się za plecami Sasuke wciąż trzymając dłoń na jego barku. Zdziwił się nieco, ale nie przeszkadzało mu to, właściwie czuł się nawet fajnie, bo wiedział, że ona mu ufa. To dziwne... mało osób ufało mu od pierwszego dnia poznania. Brunet złapał się ręką za głowę, kiedy Naruto stanął przed nim i salutował mu całkiem nagi. Hinata na szczęście już zdążyła uciec do łazienki inaczej spotkałaby się z ironicznym spojrzeniem Sasuke. Mój Boże... i pomyśleć, że Sakura miała tu zostać, jeszcze gorszą wiadomość usłyszała po paru sekundach.
- No jak ci tam, Sakura - to twój pokój. - 
- CO!? Ja mam mieć pokój z TĄ parą? - pokazała na Naruto palcem.
- Tu mieszka tylko Hinata. Zaprzyjaźnijcie się czy jakoś tak - powiedział, po czym machnął ręką. - Ja idę do siebie. Naruto, chodź ze mną proszę. - 

- O nie.... teraz to będę miał kłopoty. Bywaj - pożegnał ją uśmiechem.
Sakura weszła do środka i rozejrzała się trochę. Nie miała ze sobą żadnej torby, ciuchów, nic. W jednym z kątów stało łózko. Nie było jakieś specjalne, ani piękne, ale miało pierwszą podstawową zaletę - było. Położyła się na plecach, zarzuciła ręce na ścianę i przyglądała się sufitowi. Był niski i biały. Coś wymarzonego dla jej wyobraźni. Przymknęła oczy i zaczęła błądzić po najdalszych ścieżkach swojego umysłu, aż w końcu usnęła.
Obudziła się przykryta kołdrą, wtulona w miękką, białą poduszkę. Przy stoliku na przeciwległym końcu pokoju siedziała Hinata przeładowująca broń. Była już ubrana, a włosy związała w dłuuuugaśny kucyk. Była bardzo ładna i uśmiechnięta. Sakura podniosła się na jednym łokciu. Pomieszczenie było już czyściutkie, a po tamtej scenie nie było już śladu.
- Wreszcie się obudziłaś. Śpisz i śpisz.  Przepraszam za to co widziałaś, przy Naruto zawsze jestem rozkojarzona, nawet nie słyszałam kiedy weszliście. -
- Jesteście ze sobą? - 
- Kocham Naruto, tyle mi wystarczy. - 
- A więc to tak. Powiedz mi co mam teraz zrobić, bo ja nie wiem. - 
- Ja też nie. Zapytaj szefa. - 
- Czyli Sasuke? - 
- Tak własnie jego - odpowiedziała spokojnie kończąc robotę i chowając spluwy w spodnie i pod kurtkę. - Ja już idę, do zobaczenia, współlokatorko! - Znów się uśmiechnęła i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
"No to idę." 
                                                                  ***
- Dołączysz do Naruto i ani słowa więcej! - 
Kłóciła się z nim zawzięcie. Jako jedna z nielicznych się odważyła. Miała jechać na jakąś wymianę. Handel bronią ostatnio kwitł. Kiedy poszła po Naruto gadał coś, że to jakaś szycha i że zabiera nam klientów. Dostała swój pierwszy pistolet. Wsiedli w opancerzony karawan i odjechali na pełnym gazie. Zawijali zakrętami przez brudne Nowojorskie ulice. Było już ciemno, w końcu to jesień na wybrzeżu. Znaleźli się przy starej elektrowni, na podjeździe. 
- No to teraz czekamy. Nie stresuj się, będzie dobrze. Poza tym Sasuś, sorry szef - bo zabronił mówić po imieniu, a już tym bardziej Sasuś - mówił, że jesteś w tym obcykana. - Zaciągnął ręczny i przeciągnął się ziewając. To musiała być dla niego rutyna. Czy miała się też nią stać także dla Sakury? Kto wie. Nagle z przeciwnej strony nadjechał czarny Sebring, oczywiście z piskiem opon. Zatrzymał się jakieś 20 metrów od samochodu w której siedzieli Naruto, różowowłosa i Kiba. Jeden z oprychów Saska, inaczej parób od obstawki. No tak, przecież sama Sakura też pełniła role tego paroba... No nic. Z samochodu najpierw wysiadło czterech zaćpanych zakapiorów  w garniturkach spod igły. Jeden podszedł do prawych tylnich drzwi i otworzył je na oścież niczym szofer. Najpierw jedna noga. Na stopach miał lakierki, to rzuciło się w oczy już w pierwszej sekundzie. Zaraz za tym ukazał się kłębiący dym cygara i przylizany łeb niejakiego Hiruzena Sarutobi. Ksywka tej tłustej świni - Trzeci, która od jakiegoś czasu jest królem tego gnoju była już dawno przez wszystkich znana i znienawidzona. Naruto stanął na przeciw niego dzieliło ich 10, może 12 metrów. Parę kroków za nim, niedaleko samochodu ustawili się Kiba i Sakura z towarem pod nogami. Piękne karabiny... i pomyśleć, że mieli je oddać tym szmatom bez honoru. 
- Masz tyle ile chciał Sasuke? -
- Co jest Uzumaki, przestałeś mi ufać? Przyjacielu, nawet się nie przywitasz, z twoim ukochanym przełożonym? - Kurwa. Jeden z tamtych śmieci ma broń. Sakura położyła ukradkiem dłoń na rączce pistoletu. Obserwowała uważnie każdy ich ruch.
- Będzie strzelał! - Krzykneła i sama nacisnęła na spust wyciągając spluwę ze świstem. 
- Shimata! - Naruto padł na ziemię i również oddał strzał. Padło ich jeszcze kilka.
- Kropnęłaś ich Sakura! Kropnęłas ich kurwa, haha! - śmiał się blondyn otrzepując ubranie. - Dobra spadamy stąd zanim psy się zjawią. W końcu było głośno. - 
- Uratowałaś nam dupe Sakura, a szef ma z tego podwójną korzyść - Kiba cieszył się jak dziecko z lizaka. A przecież przed chwilą zginęły trzy osoby. Zabrali jeszcze tego "szejka", bo nadal oddychał, zabrali chajs, broń i odjechali. 

                Sakurze trzęsły się ręce. To było okropne. Nie dość że parę godzin temu zabiła co najmniej jedną osobę, to teraz musiała to zrobić znowu, na dodatek z pełną świadomością. Po tym jak Sasuke dowiedział się o zajściu zarządził Hiruzenowi trochę tortur, aby wydusić informacje o następnej wymianie i śmierć. Gdyby nie to już by byli w grobie. Jednak ten sukinsyn miał znajomości. Mimo, że uratowała im dupe i dała zarobić dwukrotnie, to jednak przez nią mogliby zostać albo nakryci, albo doszczętnie zrujnowani. A w kolejną wojnę nie zamierzali się mieszać... same problemy. W ogóle wojny to zła rzecz. Wojna przynosi tylko straty, głupi są Ci którzy chcą ponieść z niej korzyść, bo owe nie istnieją. A przecież lepiej nie wierzyć w coś co nie istnieje, co nie? Sakura miała strzelić mu w łeb. Oczywiście przed tym zajęła się nim Hinata i jej kuzyn Neji - specjaliści od wyciągania informacji. Po tym jak miał zmiażdżone genitalia, zrobioną lewatywę i dyndał związany łańcuchem głową w dół miała go zabić? Coś jej nie pozwalało. Nie Sakura proszę cię nie stchórz! Zalana łzami wybiegła rzucając broń na ziemię. Sasuke westchnął pod nosem. Naruto i Hinata wymienili spojrzenia. Brunet bez wahania dokończył "robotę" za różowowłosą i dał  polecenie posprzątania tego gówna. Oczywiście robili to jeszcze niżsi rangą niż Kiba...

- Tak myślałem  - powiedział pod nosem Uchiha opuszczając dużą halę.

Piękna, zielonooka dziewczyna stała pod drzewem i gorzko płakała. Nie wiedziała co się dzieje. Tęskniła za mamą, siostrami i bratem... Nagle poczuła że ktoś przed nią stoi. Był to brunet o smutnej minie.

- Czyli jednak nie zostaniesz na dłużej - wyszeptał zrezygnowany.

_______________________________________________________________________

Od auorki
Witam znowu! Cieszę się, że mogłam napisać. Może trochę nudno, ale jeszcze będzie lepiej, zobaczycie! Dziękuję za komentarze i zapraszam do obserwowania. Pozdrawiam Was i powodzenia z nauką, bo wiem jak teraz ciężko.
YOŁ :**

7 komentarzy:

  1. Haaaa rozdział zajebisty ! Co tu dużo mówić ? Nie da się . Podobał mi się moment gdy Sakura strzeliła w tego gościa serio . Jestem psychiczna podobał mi się moment zabicia O.o ale co tam to cała ja a ty mnie znasz ^^
    Hehehe Hinatka i Naruto no no no <3 . Szykuje się widzę :D
    Sakura ma zostać ! Nie pozwalam jej odejść słyszysz ! :d . Musi z nim zostac i czekam na hot sceny ! i hentai ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo tak znam cię i to nie jest dziwne, że podoba ci się scena zabicia, Ty już tak po prostu masz <3
    Trochę się będę stresować tym moim pierwszym opublikowanych hentaiem... :x :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie Ci wyszło, zresztą już po prologu wiedziałam, że będzie to dobre opowiadanie.
    Akcja z NaruHina nieziemska, wyobraziłam sobie jak to musiało wyglądać i aż wybuchłam śmiechem.
    Chodź do mnie lisku. XD
    Szkoda, że Sakura okazała się jednak miękka, mogła go dopić. Wolę Sakure jako osobę stanowczą, twardą i no cóż nie taką świętą. A nie bekse, która płacze przy każdej okazji. Może jestem dla niej troche nie sprawiedzliwa ale poszłoby jej to na korzyść. Mam nadzieje, że Sasuke zmieni zdanie i Sakura " zostanie na dłużej ". Wyczuwał gorący romans między tą dwójką.
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Chodź do swojego liska! - WTF!? Liska? Serio? LISKA?!" Leżę i nie wstaję. XD
    No i zrobiło mi się też smutno... Nie chcę, żeby Saki odchodziła! W twoim opowiadaniu jest wrażliwa, taka naturalna. Bardzo ją taką lubię, ale tak jak Eve lin chciałabym, żeby była trochę bardziej twarda. :)
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe opowiadanko ^^ Dosyć brutalne, ale w sumie to dobrze. Polubiłam Sakurę, Sasuke trochę mniej...ale może i na niego przyjdzie pora. Scena z Naruto i Hinatą była śmieszna xD Lisku xD
    Taka mała uwaga ode mnie: przy "mimo że" nie stawiamy przecinka. No to tyle. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za dedyk <3 i przepraszam, ze dopiero komentuję, chociaż już dawno przeczytałam :<
    Kocham Sasuke obojętnie gdzie się nie pojawi, ale Sakurę też lubię :D
    Scena z Hinata i Naruto xdDDD Lisek xDDD Boże, Naruto, zlituj się xD
    Sakura widać, nie jest zbyt brutalna... przynajmniej nie tak jak Sasuś.. sorry - szef.
    Nie... Sakura nie może odejść... nie zgadza się *kręci głową* nie i już!
    Myślałam, ze ją Sasuke będzie pocieszał :<
    No cóż pozdrawiam i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuper rozdział.Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń